sobota, 27 stycznia 2018

Bądź moim Bogiem

"Bądź moim Bogiem" to książka w książce, opowiadanie w powieści, historia w historii... powieść zupełnie inna niż wszystkie. Niespotykana. 
Pewnego dnia młody, lekko zdziwaczały dziennikarz, podróżując metrem, dostrzega twarz, która jest mu znana. Reakcja jest bardzo silna, ponieważ nie spodziewał się, że postać ta żyje i mieszka w Warszawie. Postanawia przeprowadzić własne śledztwo i odnaleźć kobietę. Szybko dowiadujemy się, że kobieta jest wdową po znanym twórcy literatury - Borysie, który był jednocześnie najbliższym przyjacielem ojca naszego bohatera. Dzięki tym koneksjom, młody dziennikarz otrzymuje od ojca dostęp do przechowywanego na strychu archiwum po Borysie. To archiwum to tak naprawdę karton dokumentów, zdjęć i szpargałów. Wśród tych skarbów jest też koperta, która otwiera drzwi do kolejnej historii opowiadającej o losach Very Gran. Ta dzielna kobieta jest z pochodzenia Żydówką, która podczas wojny przeżyła getto, a mimo okropieństw dnia codziennego z pasją uprawiała to, co kochała najbardziej - śpiew. Ostatnie lata życia spędza w Paryżu i tam własnie odnajduje ją nasz dziennikarz. Poznaje jej wojenne losy, a jednocześnie czynnie uczestniczy w jej obecnym życiu. Zawiera znajomość z sąsiadami, którzy z upływem czasu zostają najwierniejszymi przyjaciółmi Very. 
Powieść jest trochę poplątana. Dzisiaj miesza się z wczoraj, a ulice Warszawy plączą się z paryskimi alejkami. Nie ulega jednak wątpliwości, że cała historia ma jeden cel - poznać wnętrze człowieka i to, co w nim siedzi najgłębiej. Postacie są bardzo mało zindywidualizowane. Właściwie czytelnik nie bardzo wie, z kim ma do czynienia. Jedynie Vera w pewnym momencie zaczyna dominować, a pod koniec książki jest jedyną bohaterką, o której wiemy na tyle dużo, że można ująć w słowa emocje, które budzi. Reszta bohaterów nagle staje się jedynie tłem dla jej losów. 
Cudna książka - lekko pokręcona i nabuzowana emocjami, ale cudna. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz