czwartek, 18 stycznia 2018

Kazio w miasteczku pełnym wampirów

Młodszy jest już w takim wieku, że powinien czytać sam. Wiem, wiem, osiem lat to już niewątpliwie pora. Nie jest tak, że nie czyta w ogóle. Owszem czyta, ale głównie książki w stylu Dziennika Cwaniaczka, czy Tomka Łebskiego, gdzie literki przetykane są obrazkami, a na wielu stronach słowo pisane przegrywa walkę z  grafiką. Ja jednak cieszę się, że choć do tego udało się Go namówić. 
A kontynuując walkę z niechęcią do książek wieczorami czytamy razem. Zdarza się, że stronę ja stronę On, często tylko On mi, a zdarza się też, że tylko ja Jemu. 
Kazia czytałam ja. Dlaczego? Powód jest prosty. Niezmiernie mi ta książka przypadła do gustu i nie bardzo miałam ochotę uronić z jej treści czegokolwiek. 
Wcześniejsze tomy przygód Kazia poznaliśmy jeszcze w czasach, kiedy to Starsza była odbiorcą serii o Kaziu. Teraz Młodszy zanosił się śmiechem słuchając o wampirach. Ale od początku. 
Pewnego dnia w Milusinie rozeszła się plotka, że Wampiry są groźne dla ludzi. Atakują ich i mogą naprawdę zaszkodzić. Nasz przyjaciel Kazio, który w poprzednich tomach serdecznie zaprzyjaźnił się z rodziną Wampirów nie może przeboleć tych niecnych oszczerstw i robi wszystko, aby uciąć podłe plotki. Próbuje odpowiedzieć na pytania, kto stoi za spiskiem antywampirowym oraz kto porwał profesora Gurgula? Kazio, Zuzulinda, babcia Fibrycukella i dziadek Hongogard współdziałają pomimo tego, że dzieli ich rasa i pochodzenie. Nic nie jest w stanie jednak przeszkodzić w rozwiązaniu zagadki.
Uwielbiam te książki. Humor tryska z każdej strony, a główni bohaterowie budzą sympatię zarówno w dużym jak i małym czytelniku. Świetnie napisana, bogato ilustrowana... czegóż więcej chcieć? Może tylko tego, aby kolejne tomy (o ile autor je przewidział) były trochę bardziej obszerne bo ledwo się człowiek rozpędzi, a już jest na ostatniej stronie.
Świetną zapowiedź znalazłam na kanale YouTube. Zapraszam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz