niedziela, 28 stycznia 2018

Odzyskać utracone

Bardzo, bardzo lubię takie książki. Określenie powieść obyczajowa, w przypadku książki "Odzyskać utracone", nie jest zbytnio trafione. Mamy tu właściwie wszystko oprócz kryminału. Trochę psychologii, szczyptę mistycyzmu i ludowych guseł, garść wątku miłosnego (w wielu odmianach) i odrobinę historii Polski - tej najtrudniejszej i najbardziej bolesnej, czyli II wojny światowej i okresu powojennego. 
Jest rok 1950. Miranda Szamretów powraca do Białegostoku, po 10 latach spędzonych na Syberii. Została tam wywieziona jako trzynastolatka z babcią i siostrą. Niestety tylko Ona przeżyła okropieństwa zesłania. Dziewczyna ma nadzieję, że rodzina, do której wraca, choć troszkę przypomina tamtą, którą pamięta sprzed wywózki. Tymczasem w jej rodzinnym domu wszystko się zmieniło. Nie ma ojca, za to jest braciszek, Januszek, który z miejsca zdobywa miłość Mirandy. Dziecko jest bardzo chore i właściwie nie wiadomo, jak długo jeszcze będzie mu dane żyć. Mama jest, jednak zupełnie odmieniona. Zmieniła nazwisko na Stasiak (dla bardziej pospolitego brzmienia) i z eleganckiej kobiety przerodziła się w babę handlującą na czarnym rynku mięsem. Oprócz tego w rodzinie obecne są tajemnice i niedopowiedzenia, które bardzo utrudniają psychiczny powrót dziewczyny do domu.  
Miranda na Syberii radziła sobie jak potrafiła. Oprócz żalu i rozpaczy, przywiozła do Polski umiejętność leczenia ludzi ziołami i mocą płynącą z dobrego serca i dłoni. Wykorzystuje swój dar, pomagając ludziom, ale sama nie potrafi przyjąć niczyjej pomocy. Jest zgorzkniała i przepełniona żalem do całego świata. Jedyną radość jej życia stanowi Januszek i robi wszystko, aby przedłużyć życie malca.
Powieść piękna. Czyta się ją jak bajkę, choć przecież opowiada o strasznych czasach. Oba wątki przeplatające się nawzajem niosą w swej treści ogrom krzywd, jakich doznała ze strony żołdaków radzieckich rodzina Szamretów najpierw w czasie wojny, a potem tuż po jej zakończeniu. Jednak pomimo tragicznych wydarzeń matka Maria Szemretowa (obecnie Stasiak) ani razu się nie załamała. Z podniesiona głową walczy o zdrowie i życie swojej rodziny. No może raz ugięła kark... na samo wspomnienie mam dreszcze. Postać Marii pokazuje czytelnikowi, że nie warto obracać się i rozpamiętywać tego, co było. Należy iść z podniesioną głową do przodu i walczyć o swoje. Wyrwać z życia tyle, ile się tylko da. 
Autorka "Odzyskać utracone", Katarzyna Kołczewska, zaczyna wysuwać się na prowadzenie na liście moich ulubionych polskich autorów. Najpierw poznałam Idealne życie  - rewelacyjną powieść, którą połknęłam w kilka godzin. Potem "Kto, jak nie ja" potargało mną czytelniczo i zachwyciło. Czeka na mnie jeszcze jedna powieść pt: "Wbrew sobie". Na szczęście mam ją już w czytniku :-). 

4 komentarze: